XXI Ogólnopolski Rajd Przewodników PTTK
No! Dość! Wracam do rajdu – granicę przekroczyliśmy bez żadnych problemów, autobusem czeskim najpierw do Jizerki, gdzie zwiedziliśmy muzeum szkła, następnie przez Harrachov nad Mumlavsky Vodospad i wyciągiem na Certową Horę skąd podziwialiśmy przepiękne górskie panoramy! Zauroczeni widokami niektórzy mieli problem z zegarkiem i przekroczyli troszkę wolny czas przeznaczony na zakup „pamiątek”. Muszę to napisać: Kolego z koła organizującego imprezę! Bardzo nieprzyzwoicie się zachowałeś wrzeszcząc na prowadzących naszą grupę przewodników a swoich kolegów! Tym bardziej, że uczestnicy rajdu byli tego świadkami!!! Owszem – godzina zbiórki, to godzina zbiórki, ale... Wreszcie jedziemy do ośrodka, gdzie czeka na nas super grochówka! Ciekawe czy w tym roku przed balem zdążymy wejść pod prysznic? Chyba nierealne; biorąc pod uwagę ilość chętnych i małą ilość pryszniców. Je! Wolne! w takim razie biegiem! O! Jak fajnie!
Kto może jeszcze łapie chwilę na drzemkę, ale nie każdemu chwila ciszy pisana! Nadeszła godzina rozpoczęcia balu. Ludzie!!! To jest obłęd!! Fryzury, kreacje, krawaty i prawie walka o miejsca na sali! Trochę zamieszania, nawet za dużo, trochę za daleko od siebie siedzimy, ale nie szkodzi, w tej grupie to same bratnie dusze, więc panowie grajcie! Ale gdzie tam jeszcze!!! Zanim bal faktycznie się rozpoczął organizatorzy zafundowali nam prawie dwugodzinną posiadę, w czasie której wysłuchaliśmy ważne osobistości, zobaczyliśmy odznaczonych itd. Choć rozumiemy, że tego typu sprawy też trzeba ująć w programie, a czas balu to jedyna okazja kiedy jesteśmy faktycznie wszyscy razem i w jednym miejscu, jednak zbyt długo to trwało w stosunku do zaplanowanego czasu na balety. Wreszcie pierwsze dźwięki muzyki, pierwsze pary na parkiecie i tak (wbrew oczekiwaniom i planom organizatorów) prawie do białego rana. Jeszcze równo o północy po sali rozeszło się gromkie „Sto lat”, bowiem to kolega Boguś świętował swe urodziny; gratulacje, uściski, całusy i wspólne zdjęcia z jubilatem uświetniły ten ogólnopolski wieczór.
Wszystko co dobre szybko się kończy i chociaż były to całe cztery dni ciężkiej harówy, zawsze do domu niechętnie się wraca. Tak, to już niedziela; ostatni dzień rajdu, a właściwie dzień powrotów; aczkolwiek spora część uczestników rajdu wybrała się na wycieczki do Pragi, Kutnej Hory czy też na spacer do wodospadu Kamieńczyka.
My jednak wybraliśmy wariant „bis”, spakowaliśmy bagaże i początkowo sami, póżniej z przyjaciółmi z Tarnowskich Gór ruszyliśmy w drogę powrotną. Jedyne miejsce jakie zwiedziliśmy po drodze to opactwo cystersów w Henrykowie. Proboszcz tamtejszej parafii bardzo szczegółowo i ciekawie opowiadał nam o kościele, klasztorze i samym zakonie.
Chcieliśmy jeszcze na chwilę zajrzeć do Ziębic, ale zaczęło się już chylić ku nocy więc prosto do autostrady, jeszcze wspólne „korytko” i buźka, pa, i do zobaczenia!
Wóngiel przywiozłech! Pięknie! ...! pięknie!
Ewa Rzepisko
W drodze na Rajd
– Kondratowice |
Każdy znalazł coś dla siebie
|
A chłopcy dopiero
w Harachowie |
Czechy – wodospad
|
Szklarska Poręba
- Jama Dumania |
Były też trasy ekstremalne
|
Wieczornica Przewodnicka,
przemowom nie było końca |
Wieczornica Przewodnicka
troszkę później |
W drodze powrotnej zwiedziliśmy
Klasztor Cystersów w Henrykowie |