A A A

KIEDYŚ W GÓRY SIĘ WYBRAŁEM

Kiedyś w góry się wybrałem
Na studencki pierwszy rajd.
Wielki plecak spakowałem,
A w plecaku cały kram.
Ciężko było, niech to licho,
Ciężko było, że aż strach,
Więc nuciłem sobie cicho,
Więc nuciłem sobie tak:

	Pa, pa, pa, pa, ra, pa, pa, pa, pa, pa, ra, pa, pa, pa,
	Pa, pa, ra, pa, pa, pa, ra, pa, ra, pa.

Słońce grzeje, wiatr powiewa,
Piękny widok z góry w dół.
Nawet wiatr tak jakby śpiewał,
Pochwyciwszy sosny w pół.
Niesie echo hen po lesie,
Niosło echo w szczery las.
Milszej piosnki nie znajdziecie,
Więc zaśpiewaj jeszcze raz:

	Pa, pa, pa, pa, ra, pa,...

Przejście trasy, rzecz niełatwa,
Rzecz niełatwa, sam to wiesz.
Nawet wiatr Ci szyki gmatwa
I przeszkadza śpiewać też.
Dzień zakończył się w schronisku,
Gdzie studentów było moc.
Potem wiara przy ognisku
Zaśpiewała sobie w noc:

	Pa, pa, pa, pa, ra, pa,...

Wam też widzę się podoba
Dźwięczny refren, pa, pa, pa,
Zna go dobrze wiatr na polach
I przechodzień dobrze zna.
By zanucić sobie cicho
Każdy z Was ochotę ma.
Czemu cicho, pal to licho,
Zaśpiewajmy wszyscy wraz:

	Pa, pa, pa, pa, ra, pa,...



 
Dodaj link do:www.digg.comwww.del.icio.uswww.wykop.plwww.dodajdo.com