Tam nad borem zieleni się trawka,
Tam dziewczyna napasała pawka.
Pasła, pasła i do domu gnała,
Ślicznie-pięknie pawkowi śpiewała.
Uderzyła po skrzydle niechcący,
Pawko leciał do domu krzyczący.
Ona za nim, aż się zeznoiła,
Szuka wody, by się ochłodziła.
Usłyszał to z dworu młodzieniec:
Nie tędy to do wody gościniec.
Ty nie pilnuj gościńca mojego,
Tylko pilnuj konika karego.
Pilnuj sobie konika we złocie,
Mnie daj spokój, ubogiej sierocie.
Gdybyś była uboga sierota,
Nie miałabyś wianeczka ze złota.
Ale jesteś panna nad pannami,
Twój wianeczek przebija perłami.
A w niedzielę słońce i pogoda,
Przyjedż Jasiu, do mego ogroda.
Napachasz się ziela pachnącego,
Napatrzysz się liczka rumianego.