A A A

WYCHODZIŁA , WYGLĄDAŁA ZA CIOSANY DWÓR

Wychodziła, wyglądała za ciosany dwór:
Czy nie jedzie, czy nie jedzie kochaneczek mój?
Jedzie, jedzie i przyjechał, stanął u wrota.
Niech nie wiąże, niech nie czepia konia u płota.
Zaprowadżcie, zaprowadżcie konia do stajnicy,
A mojego kochaneczka do kamienicy.
Posadżcie go, posadżcie go za drewniany stół,
Pościelcie mu, pościelcie mu biały obrus mój.
Na obrusie, na obrusie talerz toczony,
Na talerzu, na talerzu kogut pieczony.
Czemu nie jesz i nie pijesz, kochaneczku mój?
Jeśli nie masz swego noża, to tam leży mój.
Dziękuje ci, grzeczna panno, że tak o mnie dbasz,
Ale ja cie wziąć nie wezme-brudne nogi masz.
Pójde, pójde do strumienia, umyje nogi,
A ty przegrasz sto talary, będziesz ubogi.
Sto talary nie majątek, ani też wiele,
Panna głowy nie czesała cztery niedziele.
Pójde, pójde do swej ciotki, pożycze szczotki,
A ty przegrasz sto talary, przegrasz i portki.



 
Dodaj link do:www.digg.comwww.del.icio.uswww.wykop.plwww.dodajdo.com