Służył Jasio u pana
Za wielkiego dworzana.
Oj, oj, za wielkiego dworzana.
Wysłużył se Kasieńke,
W siedmiu latach, dziewczynke.
Jedną tylko nocke spał,
Pan na wojne rozkazał.
Olaboga, cóż będzie?
Nie chce konik stać w rzędzie!
Czy Kasieńka umiera,
Czy syneczka powija?
Kasia syna powiła,
Sama nad nim usnęła.
Jaś przyjechał pod wrota:
Wyjdżże, Kasieńko złota.
Wyszła z domu starsza świeść:
Proszę Jasia z konia zejść.
A ja z konia nie zlize,
Mojej Kasi wyjść każe.
Twoja Kasia nie żyje,
Zimna ziemia ją kryje
I przyjechał na jej grób,
Klęknął konik na dwie nóg.
Kasiu, Kasiu, Kasieńko,
Przemów do mnie słóweńko.
Jasiu, Jasiu-róży kwiat,
Masz tam panien cały świat.
Zawiód konia do dwora,
Sam poszedł do kościoła.
Usiad sobie w ławeczkach,
Spoglądał po dzieweczkach.
Jaka taka w wianeczku,
Moja Kasia w grobeczku.
Zagrajcie jej organy,
Mojej Kasi kochany.
Zatrąbcie mu, trębacze,
Niech mój Jasio nie płacze.