Ty Panie tyle czasu masz,
Mieszkanie w chmurach i błękicie,
A ja na głowie mnóstwo spraw
I na to wszystko jedno życie.
Ty panie wszystko lepiej wiesz,
Bo patrzysz na nas z lotu ptaka,
To powiedz czemu tak mi jest,
Że czasem tylko siąść i płakać.
Ja się nie skarżę na swój los
Potulna jestem jak baranek
I tylko mam nadzieję, że
Że chyba wiesz co robisz Panie.
Ile mam grzechów, któż to wie,
A do liczenia nie mam głowy,
Wszystkie darujesz mi i tak,
Nie jesteś przecież drobiazgowy.
Lecz czemu mnie do niebios bram
Prowadzisz drogą taka krętą,
I czemu wciąż doświadczasz tak,
Jak gdybyś chciał uczynić świętą?
Nie chcę się skarżyć na swój los,
Nie proszę więcej, niż dać możesz,
I tylko mam nadzieję, że
Że chyba wiesz co robisz Boże.
To życie minie jak zły sen,
Jak tragifarsa, komediodramat,
A gdy się zbudzę westchnę cóż,
To wszystko było chyba zamiast,
Lecz póki co w zamęcie trwam,
Liczę na palcach lata szare
I tylko czasem przemknie myśl:
Przecież nie jestem tu za karę.
Dziś czuję się jak mrówka, gdy
Czyjś but tratuje jej mrowisko.
Czemu mi dałeś wiarę w cud,
A potem odebrałeś wszystko.
Nie chcę się skarżyć na swój los,
Choć wiem jak będzie jutro rano,
Tyle powiedzieć chciałam ci
Zamiast - pacierza na dobranoc.